W kościele w Rzeczycy odbyła się projekcja filmu "Z dala od orkiestry",
połączona z wystawą i prelekcją.
Film w reżyserii Rafaela Lewandowskiego jest próbą przybliżenia widzom postaci Zygmunta Lubicz-Zaleskiego, historyka literatury, poety, publicysty, a przede wszystkim zasłużonego dla kultury działacza emigracyjnego. Licznie przybyli parafianie z zaciekawieniem poznawali jego życiorys oraz losy Marii Zdziarskiej-Zaleskiej. Wydarzenie zorganizowała Fundacja "Centrum ks. Jędrzeja Kitowicza" z siedzibą w Rzeczycy. W pokazie uczestniczyli reżyser dokumentu, członkowie obu rodzin oraz Fundacji "Zygmunt Zaleski Stichting", współorganizatora wydarzenia.
Wybór świątyni na miejsce pokazu nie był przypadkowy. Przed projekcją wskazał go ks. Henryk Linarcik, proboszcz parafii. - Z Rzeczycy pochodzą sławne postacie i szlacheckie rody, które kształtowały jej duchowe i materialne oblicze: Karscy, Grotowscy, Ździarscy, Szweycerowie. - Tutaj, w Grotowicach, 3 lipca 1898 r. przyszła na świat i została ochrzczona w kościele Maria Zdziarska, córka ziemianina i inżyniera, właściciela majątku Grotowice i Łęgonice, oraz Kamilli z Arkuszewskich. Pani Maria w lipcu 1925 roku przed tutejszym ołtarzem poślubiła profesora Zygmunta Lubicz-Zaleskiego. W tym kościele małżonkowie ochrzcili swoje dzieci - opowiadał ksiądz proboszcz.
"Z dala od orkiestry" w Rzeczycy
Galeria foto:
Dalsze losy Zaleskiego i jego żony przybliżyła ekranizacja, która dla wielu osób była sentymentalną podróżą do przeszłości. Parafianie bez trudu rozpoznawali miejsca z dawnych fotografii i kadrów. Z zaciekawieniem słuchali o emigracji do Francji, na którą bohater filmu zdecydował się z powodów politycznych. Poznali jego działalność jako wykładowcy języka polskiego we Francji, zaangażowanie się w Polski Ruch Oporu we Francji, przewodzenie PCK. Wrażenie na słuchaczach robiły informacje o aresztowaniu, do którego doszło 19 marca 1943 r. przez Włochów, okrutnych przesłuchaniach i obozie w Buchenwaldzie. Podziw budził fakt, że bez względu na okoliczności Zaleski zawsze pozostawał wierny idei humanizmu. Nie mniej ciekawe były m.in. losy głównego bohatera po II wojnie - pozostał we Francji, by tam organizować akcję pomocy dla polskiej młodzieży uniwersyteckiej na emigracji. Dla wielu odkryciem było, jak czynnie działał na wielu płaszczyznach: społecznej, politycznej i naukowej, propagując kulturę i dobre stosunki polsko-francuskie. Zaleski przecierał szlaki na emigracji, pomagał polskim naukowcom, był orędownikiem polskich spraw we Francji.
Dla wiernych rzeczyckiej parafii ciekawe były też losy M. Zdziarskiej-Zaleskiej. Zaangażowana w pomoc humanitarną podczas wojen lekarka, sanitariuszka, a także harcerka stała się wzorem do naśladowania dla gromady rzeczyckich zuchów, którzy obrali ją za swoją patronkę.
- Ta pani była bardzo odważna. Myślę, że otrzymaliśmy jej imię, bo my też jesteśmy odważni - mówi Bartek Bernat z gromady zuchowej. - Uczymy się dopiero, kim była ta pani na spotkaniach, poznajemy jej życiorys, wiemy, jak wyglądała i uczymy się postępować jak ona - dodaje Weronika Gołębiewska.
- Na razie jesteśmy zuchami, ale jak będziemy więksi, to zostaniemy harcerzami, jak pani Zaleska. Póki co, tańczymy, bawimy się, pomagamy sobie, ale chyba wszyscy tak zaczynają w harcerstwie, a później stają się odważni i walczą za kraj - mówi Dawid Grzejszczyk.
Film spotkał się z pozytywnym odbiorem mieszkańców, którzy są dumni, że z ich terenu pochodzą wielcy i zacni ludzie.
Projekcja, odbiór obrazów i chęć poznawania losów Zdziarskich i Zaleskich zrobiły wrażenie na rodzinie i reżyserze. - Pierwszy raz zagraliśmy w kościele. Nie wiem nawet, co powiedzieć, jestem wzruszony. Zwłaszcza że to rodzinne tereny naszego bohatera. To niezwykle poruszające widzieć ludzi, którzy znają rodzinę Zaleskich, Zdziarskich. Cieszę się, że jest tu was tak wielu - mówił R. Lewandowski.
Oprócz filmu widzowie obejrzeli wystawę zdjęć, utworów Z. Zaleskiego.
Tekst i zdjęcia:
Agnieszka Napiórkowska (Gość Niedzielny)